Wojciech Badura

trener, coach, mediator

Wstęp

Pracuję jako mediator, coach, trener i konsultant od 1999 roku. Wcześniej, szukając swojego miejsca w życiu, byłem sprzedawcą, menedżerem, twórcą przekazów reklamowych, studentem zarządzania i HR ale także operatorem młota pneumatycznego i zlewozmywaka. Obecnie pracuję dwutorowo: wspieram w realizacji celów zarówno zespoły ludzkie jak i pojedyncze osoby. W praktyce oznacza to, że działam jako trener na sali szkoleniowej lub w Internecie, czasem mediator zwaśnionych stron ale także indywidualnie jako coach, mentor lub też konsultant.

Empatia i indywidualne podejście

Z szacunku wobec doświadczeń moich klientów nigdy nie twierdzę, że jestem od nich mądrzejszy. Pracuję opierając się na własnych doświadczeniach ale także na przemyśleniach innych i szeroko rozumianym dorobku współczesnej nauki. Podstawą w mojej pracy jest empatia i indywidualne podejście do każdego człowieka, zespołu czy zagadnienia. Posiadam kilka certyfikatów, ale nie jestem niewolnikiem żadnej doktryny, a z wieloma w swoim życiu miałem okazję się już zaznajomić. Zdecydowanie jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem. Świetnie się czuję w aktywnościach warsztatowych i pracy nad konkretnymi przypadkami z życia.

Książka

Jestem współautorem książki. Powstawała przez wiele lat i kosztowała mnie sporo czasu. Jak każdy twórca teraz wiem, że gdybym miał napisać ją od nowa, to zrobiłbym to nieco inaczej. Być może kiedyś zdobędę się jeszcze raz na taki wyczyn, póki co wolę poświęcać czas na bezpośredni kontakt z ludźmi.

Równowaga

Ważnym punktem odniesienia w mojej pracy jest równowaga. Jeśli pracuję z klientem nad osiągnięciem jakiegoś celu mam na uwadze to, żeby szeroko rozumiane koszty tego sukcesu nie były większe niż efekt. Ale równowaga, to dla mnie nie tylko bilans zysków i strat. To również, a może nawet w szczególności, zarówno korzystanie ze swoich emocji jak i chłodnej, rozumowej kalkulacji. W związku z tym, bardzo mocny nacisk w swoich działaniach kładę na promocję dwóch postaw: dojrzałości i odpowiedzialności. Tego też wymagam od siebie. Choć zdarza mi się robić wyjątki i wtedy się bawię bez opamiętania.

Dystans

Tym, co pomaga funkcjonować w zdrowy sposób, jest dystans. Dystans do otaczającej rzeczywistości, ale również i do samego siebie. Dystans daje możliwość wyboru. Pozwala świadomie zdecydować kiedy dzielić się swoimi uczuciami i emocjami, a kiedy się to zwyczajnie nie opłaca. Staram się nie być niewolnikiem własnych emocji. Aczkolwiek czasem im ulegam, bo pomimo wykonywanego zawodu też jestem człowiekiem.

Osiąganie celu

Korzystając z moich usług ludzie często zapraszają mnie do współpracy, żeby poszukać dobrego rozwiązania w jakiejś sprawie. Kluczowe pytanie jakie wtedy zadaję dotyczy tego, co dany człowiek chce w tym konkretnym przypadku osiągnąć, a co ochronić. Wychodzę z założenia, że każda sytuacja jest inna i nie istnieje jedno, jedynie słuszne, uznawane zawsze przez wszystkich, dobre rozwiązanie dla każdego i na każdą sytuację.

Zostać po prostu sobą

Na pytanie, co warto zrobić, żeby stać się kolejnym, najbogatszym człowiekiem świata odpowiadam, że nic. Bo po co? Czasem zdobywam się na odwagę i sugeruję mniej lub bardziej wprost, że może bardziej by się opłacało zostać pierwszym sobą. Wierzę, że dla każdego człowieka i jego bliskich będzie większy zwrot z takiej inwestycji i to nie tylko w pieniądzach.

W życiu jak w sporcie

Jestem uzależniony od aktywności fizycznej. Uwielbiam zimę, śnieg i góry. Stąd taki, a nie inny wygląd mojej strony. Zimowe sporty górskie są dla mnie metaforą funkcjonowania człowieka w życiu. W skrócie ujmując – w życiu często bywa pod górę i każdy krok ma znaczenie. Cały ten trud rekompensują widoki ze szczytu kiedy się go osiągnie, a potem szalony zjazd. Bo żeby osiągnąć następny szczyt, to najpierw trzeba go sobie określić. Potem zjechać niżej, czasem mniej, czasem więcej, chwilę odpocząć i ... rozpocząć wspinaczkę od nowa.

Rodzina

Rodzina, hmm … rodzina, to taki obszar gdzie nawet jeśli udajesz kogoś innego, to jesteś sobą. Mam na tym polu i sukcesy i porażki. Za sukces postrzegam fakt, że jest i nie zanosi się na jakąś patologię, a za porażkę to, że zbyt często muszę sobie odmawiać różnych rzeczy, żeby jeszcze bardziej sensownie funkcjonowała. Ale to już opowieść z innej bajki.

Przede wszystkim optymizm

Moje motto życiowe brzmi „lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć”. Zdarzyło mi się postąpić wbrew tej zasadzie. Skutki ponoszę do dzisiaj. PS. Byłbym zapomniał. Szklanka dla mnie jest zawsze pełna. Różnie bywa z zawartością ale „czymś” wypełniona jest zawsze po brzegi.

Zapraszam do kontaktu.

Dzięki współpracy ze mną przejdziesz do kolejnego wartościowego etapu swojego życia szybciej i mniejszym kosztem.